Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2010

Oscary

W związku ze zbliżającą się uroczystością rozdania Oscarów Internet nasyca się ciekawostkami i przemyśleniami na ich temat. W ciągu najbliższych dni przeczytamy zapewne jeszcze całkiem sporo, ale mi już dziś szczególnie przypadła do serca lista Michaela Musto: Six Things I’d Love To See on The Oscars Do postulowanych przez niego sześciu punktów dodałbym jeszcze jeden. Otóż zdecydowanie brakuje mi na oscarowej gali krótkich fragmentów filmów prezentowanych podczas czytania nominacji. Przywoływały one co świetniejsze sceny z danego dzieła, pozwalały powrócić myślami do kreacji aktorskiej. Był to piękny akt szacunku wobec wykonawców i filmowców, który wielu widzom na całym świecie oglądającym uroczystość w domu pozwalał poczuć przedsmak kinowych wrażeń, wręcz zachęcić do seansu. Rozumiem, że zrezygnowano z niego ze względu na czas trwania transmisji, ale uważam, że był to błąd, który należałoby wreszcie naprawić. Czy w przyszłą niedzielę doczekamy się powrotu choćby części oscarowej magii

Invictus (2009)

Clint Eastwood staje za kamerą już po raz trzydziesty czwarty, tym razem decydując się na adaptację powieści Johna Carlina "Playing the enemy". Wielbicieli talentu reżysera zakoczyć może fakt, że "Invictus" to kino edukacyjne, sięgające po niezwykły epizod z najnowszej historii Republiki Południowej Afryki. Rok 1994. Nelson Mandela (Morgan Freeman) na czele Afrykańskiego Kongresu Narodowego przejmuje władzę w RPA. Zostaje pierwszym czarnoskórym prezydentem tego kraju, a jego elekcja oznacza koniec polityki apartheidu. Świeżo wybrany rząd ma wiele do zrobienia. Potrzebny jest szereg reform, opanowanie zamieszek, stabilizacja gospodarcza. Jednak Mandela zdaje sobie sprawę, że przemianom politycznym towarzyszyć muszą znacznie trudniejsze do zrealizowania zmiany mentalności społeczeństwa. Pokojowe współistnienie dotychczas uprzywilejowanej białej mniejszości z bezlitośnie wykorzystywaną i uciskaną rdzenną ludnością wydaje się jedyną drogą mogącą zapewnić sukces młode

Kislorod (2009)

Na wielu współczesnych wieczorkach poetyckich ogarnia słuchaczy żal, że autorzy przestali już zadawać sobie trud skrywania haniebnego braku treści obecnością rymów. To samo uczucie towarzyszy projekcji najnowszego filmu Iwana Wyrypajewa "Tlen". Zdobywca nagrody publiczności na ubiegłorocznym festiwalu Era Nowe Horyzonty jest smutnym świadectwem granic filmowego eksperymentu. "Tlen" składa się z dziesięciu segmentów, piosenek podanych w teledyskowej formie. Tekstem do współczesnej, rozrywkowej muzyki elektronicznej są monologi dwojga narratorów, w których wcielają się Karolina Gruszka oraz Aleksei Filimonov. Opowiadają oni historię dwojga bohaterów odtwarzanych przez tych samych aktorów. W pierwszej sekwencji poznajemy mężczyznę, który wiedziony wielką namiętnością do rudowłosej Saszy, zgładził łopatą swoją żonę. Mężczyzna pochodzi z ludu i zamieszkuje na wsi. W drugim utorze jesteśmy świadkami narodzin tego fatalnego w skutkach romansu u stóp pomnika "znanego p

Limits of control (2009)

Jim Jarmush wypracował unikatowy język narracji. Język na tyle oryginalny, że na każdy kolejny film amerykańskiego reżysera czeka się z ciekawością. W "Limits of control" widz zostaje zabrany w kryminalną podróż do Hiszpanii. Okaże się ona niezwykła pod każdym względem. Isaach De Bankolé wciela się w bezimiennego Zawodowca. Nie wiemy, kim jest ani skąd przybywa. Poznajemy go w momencie, gdy na lotnisku odbiera enigmatyczne zlecenie od dwóch gangsterów. Ma odwiedzić wieże, wstąpić do kawiarni, poczekać kilka dni i wypatrywać skrzypiec. Ale przede wszystkim robić to, co umie robić najlepiej: używać swojej wyobraźni. Rozpoczyna się Jarmushowe kino drogi. Bohater przybywa do Madrytu. Jest profesjonalistą w każdym calu. Żyje w uporządkowanym świecie rytuałów, do których widz nie zostanie w pełni dopuszczony. Dowiemy się tylko, że tajemniczy Zawodowiec nie potrzebuje snu, w każdej kawiarni czy bufecie składa to samo zamówienie i codziennie powtarza identyczny układ tai chi. Wykon

Królik po berlińsku (2009)

Szlachectwo zobowiązuje. Nominacja do Oscara w kategorii Najlepszy Krótkometrażowy Film Dokumentalny dla "Królika po berlińsku" Bartosza Konopki podziałała mobilizująco na Pierwszy Program Telewizji Polskiej. W ostatniej chwili zmieniono ramówkę i w godzinach wieczornych telewidzowie mogli obejrzeć naszego kandydata w tegorocznym wyścigu po statuetkę. Rok 1952. W Berlinie pogłębia się podział między NRD a RFN. Wzdłuż zabezpieczonej płotami granicy powstaje pięciusetmetrowy pas ochronny, który za dziewięć lat przerodzi się w słynny mur. Utworzoną w ten sposób pilnie strzeżoną strefę graniczną wypełnia zieleń. Fakt o doniosłym znaczeniu w życiu wielu króliczych rodzin, zamieszkujących gościnne łąki zamienione w ziemię niczyją. "Królik po berlińsku" to dokument nietypowy. Bohaterami prowadzonej spokojnym głosem Krystyny Czubówny narracji są sympatyczne i niezwykle pocieszne gryzonie. Mur, który powstaje w środku miasta to dla nich wymarzona nisza ekologiczna. Odizolow

"Moja krew" (2010)

Igor obficie krwawi. Właśnie odzyskał przytomność po walce bokserskiej. Opatrują go sanitariusze. "Wygrałem?", pyta na wpół przytomny. "Wygrałeś, trafił cię po gongu.", odpowiada trener. Igor krzyczy. Chce walki o tytuł. Jeszcze nie wie, że umiera. Tak zaczyna się debiutancki film Marcina Wrony "Moja krew". Młode, agresywne, pełne polotu kino. Na wskroś współczesnym językiem narracji przedstawia nietypowy wycinek polskiej rzeczywistości. I choć nie unika przy tym błędów, pozostawia widza pod silnym wrażeniem. Przed śmiercią Igor (Eryk Lubos) próbuje uporządkować swoje sprawy. Z pojedynczych sekwencji wyłania się historia. Przedszkolanka, którą odwiedza, to była narzeczona jego przyjaciela, Monika (Joanna Pokojska). Monika jest z Igorem w ciąży. Nie chce go znać. Przyjaciel, Olo (Wojciech Zieliński), mówi do słuchawki tylko jedno słowo, po czym ją odĸłada. Bohater nie znajdzie oparcia także w trenerze, który nie chce wpuścić go nawet na sparing. Zamiast teg